Witam
wszystkich bardzo cieplutko!
Wczoraj miałam przyjemność uczestniczyć w Mikołajkowym
spotkaniu blogerek w Poznaniu. Przemile spędziłam czas, poznałam
przesympatyczne dziewczyny i przywiozłam do domu ogromną torbę prezentów. Ale relacja ze spotkania oraz post
z darami losu ukaże się na blogu za kilka dni, a teraz o rzęsach!
Jak już
pisałam na blogu, ze wszystkich punktów makijażu rzęsy stanowią część obowiązkową,
wręcz kluczową. Jako że moje rzęsy są dość długie, w maskarach stawiam na objętość.
I moim kluczowym punktem jest serum do rzęs. Za pomocą takiego kosmetyku nie
tylko chronię rzęsy przed działaniem maskary ale także znacznie je zagęszczam.
Chodzi mi o to, że za pomocą odżywki czy serum bardzo dokładnie wyczesuję rzęsy,
układam je i podkręcam. Następnie na jeszcze niewyschnięte rzęski aplikuję tusz, wtedy całość prezentuje się fenomenalnie. Spojrzenie jest bardzo
wyraziste, a rzęski są rozdzielone, mega puszyste i podkręcone.
Teraz kilka
słów powiem o
maskarze, która podbiła moje serce. Jest nią słynna Volume Million Lashes w wersji
klasycznej. Posiada ona dużą silikonową szczoteczkę. Włoski są średniej długości,
więc dość dobrze rozczesują rzęski. Co dotyczy konsystencji, to jest standardowa,
czyli nie zbyt rzadka, ale też i nie gęsta. Maskara bardzo dobrze rozprowadza
się na rzęsach i nie tworzy grudek czy pajęczych łapek.
Volume Million Lashes daje prawdziwy efekt milionu rzęsek, bardzo je zagęszcza i pogrubia. Maskara ma piękny czarny kolor, więc otoczka oka jest wyrazista. Jedyny mały minus, to po paru miesiącach używania, maskara zaczyna się osypywać, nie lubię takiego efektu. Z drugiej strony jak używam produktu od ponad trzech miesięcy, to można czegoś takiego się spodziewać. Z drugiej strony wyłania się kolejny plus, czyli powolne gęstnienie. Możemy być pewni, że zużyjemy maskarę do końca, bo nie zdąży nam zgęstnieć, a ja bardzo nie lubię marnować kosmetyki.
Bardzo lubię
tą maskarę, jest to moje drugie opakowanie, a ja już mam w zapasie kolejne,
tylko tym razem wybrałam wersję So Cuture. A jaki jest Wasz stosunek do tych
tuszy do rzęs? Lubicie czy nienawidzicie?
Buziaczki i
miłego tygodnia pracy))))
efekt ładny ;)
OdpowiedzUsuńdzieki)))
UsuńZastanawiam się nad zakupem maskary Volume Million Lashes od dawna :)
OdpowiedzUsuńgoraco polecam)))
UsuńRzęsy wyglądają imponująco :)
OdpowiedzUsuńDzieki))))
Usuńgenialne jest to serum do rzęs z eveline!
OdpowiedzUsuńZgadzam sie, akurat rozpoczelam drugie opakowanie!
Usuńlubiłam tę odżywkę Eveline ;)
OdpowiedzUsuńJest swietna, podtwierdzam)))))
UsuńAleż rzęsiska ładne :) Moim ulubionym tuszem jest tusz Lily Lolo :)
OdpowiedzUsuńDzieki))) Ja nigdy nie mialam kosmetykow Lily Lolo.
UsuńTworzy fajny efekt :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, mój blog/KLIK :))
Dziekuje)))) Rowniez pozdrawiam!
Usuń