Cześć, Dziewczyny!
Zdziwiona
nazwą dzisiejszego wpisu? No bo ja napewno minimalistką nie jestem, a chcę
poruszyć ten temat. W tym poście chcę umieścić poje przemyślenia na ten temat.
Włśnie przy napisaniu wczorajszego wpisu oraz rozkładaniu prezentów ze spotkania Mikołajkowego w
Poznaniu uświadomiłam sobie, że przez rok mojej walki z zakupoholizmem ilość
kosmetyków nie zmniejszyła się. A może nawet nieco więcej tego stało. Co prawda
ogromna torba prezentów z soboty radykalnie zachwiała moje plany po uporządkowaniu
kosmetycznych kartonów i cieszy mnie fakt, że tak jest nie z powodu nadmiernie kupowanych
kosemtyków.
Ilość posiadanych
kosmetyków mocno mnie przytłacza, dosłownie,
bo są one wszędzie. Denerwuje mnie to
mocno, bo pokój mam mały a przestrzeni wolnej brak. Więc przyszedł najwyższy czas na
zastanowienie się co dalej? Chyba pra na minimalizm…
Dla mnie to
pojęcie nie oznacza posiadanie stu
rzeczy i możliwość spakowanie się do jednej walizki. Jestem typowem chomikiem i
nigdy nie będę w stanie pozbyć się większej ilości rzeczy. Ponadto lubię
testować nowości, więc nie mam mowy o wielozadaniowym żelu, którym będę myć twarz, ciało, włosy i
strefę intymną. Minimalizm w moim rozumowaniu to taka ilość rzeczy, którą jesteśmy w stanie ogarnąć i gdy z
każdej posiadanej rzeczy korzystamy. Właśnie do tego dążę! Teraz bardziej
skupiam się na zużywaniu moich zapasów, spakowałam osobno kosmetyki, z których nie korzystam a czasem są to
nowe opakowania i pójdą na prezenty dla rodziny oraz koleżanek. Jestem mega zadowolona, bo w
świat pójdzie nie zła siata!
Wiem napewno,
że łatwo nie będzie, ale trzeba konsekwentnie dążyć do celu. Wolna przestrzeń
daje poczucie lekkości, ma się wrażenie, że jest miejsce na coś nowego! Plus
minimalizm daje możliwość kupowania lepszych rzeczy, bo robimy to rzadziej. Jeszcze
jedno moje własne spostrzeżenie: nie chodzę do sklepów i centrum handlowych, to nic nie
kupuję. Wszelkie moje zachcianki zapisuję na listę, a po jakimś czasie prawie
wszsytko mi się odechciewa, więc wykreślam! A jak jestem w sklepie, to raptem
wszystkiego potrzebuję! Więc lepiej nie chodzić)))
Przed Świętami
zawsze tak mam, że pragnę pozbyć się niepotrzebnych rzeczy, żeby wokół mnie było dużo wolnej przestrzeni.
Tylko jak ją nie zawalić nowymi zakupami? Listy zakupów nie zawsze działają i są w stanie
nas powstrzymać od zbędnych zakupów. Co wtedy? U mnie przełom nastąpił w głowie,
dorosłam do nie kupowania. Teraz sto raz przemyślam zakup i nie zaczęłam
bardziej szanować pieniądze, bo nigdy nie byłam rozrzutna. Tylko teraz
zastanawiam się czy ta rzecz mnie uszczęśliwi i co raz częściej odpowiadam
sobie, że na to są zdolni tylko ludzie i emocje jakie w nas wywołują!
A jak u Was
jest z ograniczaniem zakupów, minimalizmem i świadomym konsumpcjonizmem? Bo chcę nieco rozwiajać
ten temat na blogu i moje przemyślania, ale nie wiem czy Was to zainteresuje!
Gorąco zachęcam do dyskusji w komentarzach!
Buziaczki,
pa!!!!
Większość upominków u mnie też poszła do rodziny i przyjaciółek, z czego się bardzo cieszę, bo oni się cieszą :D Co do zakupów, jestem zmuszona do minimalizmu, nie mogę zbytnio poszaleć, ale jak już coś kupuję to muszę być mega zadowolona :) Zapisuję sobie, co mi potrzebne i albo wystarczy, albo przenoszę na kolejny miesiąc :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobre podejscie, tez zaczynam do tego dojrzewac! W marcu na urodziny kupilam sobie wymarzony zegarek i do tej pory usmiecham sie jak patrze na nadgarstek! Od tam tej pory wiem, ze lepiej dlugo oszczedzac i spelnic swoje marzenie, nizeli w zamian kupic 10 niepotrzebnych rzeczy, w sumie wydac tyle samo a i tak dalej marzyc o konkretnej rzeczy!
Usuń