Witam
wszystkich bardzo cieplutko!
Jescze
daleko nam do końca miesięca, a moja torba na puste opakowania już jest przepełniona.
Najwyższy czas pogrzebać w tej siatce i pokazać Wam kosmetyki, których używałam w przeciądu ostatnich
kilku miesięcy!
Jama ustna:
1. Pasta do zębów Ziaja szałwiowa. Kapitalna pasta,
dobrze pielęgnuje nasze ząbki i dziąsła. Ma przyjemny, lekko miętowy zapach,
naturalny skład i jest tania, więc polecam ją gorąco i sama do niej wrócę!
2. Płyn do płukania jamy ustnej
ColgatePlax Deep Clean. Dla mnie taki sobie, bardziej wolę te miętowe wersje,
bo słabo odświeżał. Ale generalnie płyny Colgate są moimi faworytami, tylko
akurat ta wersja średnio mi się podoba.
Ciało:
1. Żel pod prysznic Le Petit
Marseiliais Kasztan i pistacja. Porażka! Podejrzewam, że natrafiłam na podróbkę, bo już używałam żelu o tym
zapachu w domu moich teśсiów i tak go polubiłam, że kupiłam sobie dwa opakowania. Po pierwsze dziwny zapach,
bardzo delikatny i absolutnie nie pachniało pistacjami, a miało. Po drugie
konsystencja, bardzo lejąca się, przez co komsetyk był strasznie niewydajny.
Wustarczył nam na trzy tygodnie, gdzie normanie żele schodzą nam przez dwa
mesiąca! Plus żel nie chciał się pienić. Byłam strasznie zawiedziona, bo
kosmetyk miał być bardzo fajny, a tu taki bubel. Mamy jeszcze jedno opakowanie
i boje się go otwierać!
2. Emulsja do higieny intymnej
Lactacyd. Dobry kosmetyk i robił to co należy. Odświeżał, delikatnie mył i nie
podrażniał. Ale niczym szczególnym nie wyróżniał się. Nie był lepszy od emulsji z Ziaja lub BeBeauty czy Faciele.
Powrotu nie planuję, ale i tak uważam ten kosmetyk za godny uwagi!
3. Antyperspirant Balea Invisible. Na
początku kosmetyk spisywał się niemal idealnie: miał piękny zapach, dobrze
chronił i prawie nie brudził ubrań. Ale niestety przez ostatnie kilka tygodni
stosowania jego działanie zmieniło się, bo bardzo słabo chronił, pokilku
godzinach od aplikacji już można było czućnieprzyjemny zapach i to w sytuacja
bezstresowych. Mam mieszane uczucia na jego temat, podejrzewam, że do antyperspirantów w kulce tej firmy nie wrócę.
4. Pianka do golenia Isana. Tym razem
wersja z jabłuszkiem. Uwielbiam i nie raz o tych piankach pisałam. Obecnie
zdradzam z męskimi piankami Nivea, ale zapewne do niej wrócę!
5. Krem do depilacji Sensitiv Isana.
Coraz gorszy jest mój stosunek do tego typu kremów. Jestem wielką fanką kremów z Eveline, tego w różowym opakowaniu i tylko on mi
pasuje. Co dotyczy kremu z Isana, to denerwuje mnie czas oczekiwania, bo wynosi
ok.20 minut. Na opakowaniu pisze, że mamy go trzymać maksymalnie 10 minut. Ale
on nie działa po tym czasie i to jest wkurzające! Nie polecam i smam więcej nie
kupię!
Włosy:
1. Yves Rocher Anti-Pelliculaire
Shampoo. Bardzo dobry kosmetyk, więcej pisałam o nim TU. Napewno spróbuję innych samponów tej serii, a może i do tej
przeciwłupieżowej też wrócę!
2. Love2mix maska z efektem laminowania
z mango i awokado. Pisałam o niej TU. Dobrze nawilża i wygładza włosy, ładnie
pachnie i jest wydajna. Niestety bez szału i podejrzewam, że od niej nie wrócę tylko dlatego, że chcę
przetestować ogrom kosmetyków do włosów. Mimo to gorąco ją Wam polecam!
3. Suchy szampon Batiste. Działanie jak
przy każdej innej wersji zapachowej, więc tak samo dobre. Zapach jest super,
ale chyba i tak wolę wersję XXL Volume.W
użyciu już mam kolejne opakowanie, tym razem wersję kwiatową!
Kolorówka:
1. Róż Silky Touch Blush. Mój pierwszy róż! Był to odcień delikatnej
brzoskwini, idelany na wiosnę i lato. Po trzech latach intetnsywnego stosowania
sięgnął dna. Róż jest mocno napigmentowany, jedwabisty ale mimo wszystko dobrze współpracuje z innymi kosmetykami. Dobry
jako pierwszy róż, bo za tą cenę lepszego nie znajdziecie!
2. Pomadka Elixir nr 05. Super jakość i
koszmarne opakowanie! Mimo to przyjemnie się jej używało, dobrze nawilżała więc
w sezonie jesienno-zimowym była niezastąpiona. No i bardzo neutralny kolor
idealny na codzień, taki brudny róż z domieszką beżu. Szkoda, że pomadki były
zastąpione serią Glossy Temptation, bot e nowe nie są tak kremowe i
nawilżające!
3. Baza pod cienie Artdeco. Po trzech
latach stosowania zgętniała i zrobiła się mega tępa. Trzymała moje tłuste
powieki w ryzach przez ok. 5-6 godzin, więc szału nie ma. Jest nieco gorsza od
mojej obecnej bazy, o której jeszcze napiszę na blogu, więc nie planuję powrotu. Wiem, że u
dziewczyn z “normalnymi” powiekami zdaje egzamin na 5, więc mogę ją Wam
polecić!
Inne:
1. Peeling enzymatyczny do twarzy z
Biochemii Urody. Pisałam o nim w poście z bublami (klik). Nie widziałam żadnych
efektów po jegu działaniu, więc nie polecam. Ale chyba posiadaczki cer suchych
i normalnych byłyby zadowolone. Moja skóra potrzebuje czegoś bardziej
mocnego. Więc ten kosmetyk nie dla mnie.
2. Świeczka Ikea o zapachu jagody ze śmietanką.
Super świeczka, już trzecie opakowanie jest w użyciu, więc gorąco polecam!
Takie moje
Denko. Nieco tego się nazbierało. Mocno ograniczyłam zakupy, więc dobrze mi
idzie minimalizacja zapasów! Jeszcze pare miesięcy i wyjdę na zero! Trzymajcie za mnie kciuki!
Znacie te
kosmetyki? Co lubicie, a co nie polecacie?
Buziaczki,
pa!
Bardzo lubię tą pastę Ziaji, dawno nie widziałam jej w sklepach. Dziwna sprawa z tym żelem :(
OdpowiedzUsuńJa ta paste kupuje w sklepach firmowych Ziaji!
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podoba świeczka o zapachu poziomki mmm :) ale inne wersje zapachowe chętnie wypróbuje
OdpowiedzUsuńmowisz o Ikea? ja od nich uwielbiam kokosa, wlasnie musze dokupic nowy komplet!
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam tych produktów.
OdpowiedzUsuńZnowu same nieznane kosmetyki))))
OdpowiedzUsuńŁadne denko :)
OdpowiedzUsuńMaska z efektem laminowania mnie zaciekawiła:)
OdpowiedzUsuńMaska jest dobra i sklad bardzo ciekawy, wiec moge ja polecic!
OdpowiedzUsuń