Witam wszystkich
bardzo cieplutko!
Kilka dni temu
pokazywałam Wam moje zakupy. Dzisiaj przyszła kolej na Denko. W ciągu ostatniego
roku namiętnie zużywam swoje zapasy. Idzie mi to średnio, raz lepiej, raz
gorzej. Czy w tym miesiącu poszło mi dobrze czy nie ciężko mi ocenić! Zapraszam
do czytania!
Włosy:
1. Natura
Siberica Szampon Neutralny. Moja wielka miłość. To już moja trzecia butelka i
napewno skusze się na kolejną. Dobrze oczyszcza, nie wysusza skóry i włosów.
Dodatkowo ma dobry skład a cena też nie jest wygórowana.
2. Yves
Rocher Nutri-Silky Treatment Shampoo. Kosmetyk dobrze oczyszcza włosy, dobrze się pienił i nie wysuszał. Miał
bardzo ładny zapach, więc chętnie po niego sięgałam. Napewno sięgnę po kolejne opakowanie, bo te mi
podkradał mąż :)
1. The
Body Shop brzoskwiniowy peeling do ciała. Pisałam o nim w TYM wpisie. Nie powiem, że to
wielka miłość, bo wolę peeling cukrowy czy kawowy. Nie wykluczam, że skuszę się
na jakąś inną wersję zapachową.
2. Alverde
Anty-cellulitowy olejek do ciała. Kosmetyk ma bardzo naturalny skład, jest
wegański i ma certyfikat naturalności. Co do działania, to wiadomo, że bez
ćwiczeń i odpowiedniej diety nie pozbędziemy się cellulitu. Olejek dobrze
nawilżał skórę, szybko się wchłaniał i miał ładny zapach. Przy najbliższej
okazji napewno kupię olejne opakowanie. Ale nie ukrywam, że bardzo mnie
interesują olejki Alterra.
3. Emulsja
do higieny intymnej Intimea. Super mega wydajna emulsja! Opakowania o
pojemności 400ml wystarczyło mi na 8 miesięcy. I to w cenie 4 zł. Kosmetyk jest
delikatny dla skóry, dobrze myje, a przy tym nie podrażnia i nie wysusza
okolicy intymnej. Gorąco polecam ;)
4. Ciało
Plus Solution Ujędrniający krem do pielęgnacji ciała. Powiem szczerze, skład
mnie nie powala, więc na pełnowymiarowe opakowanie nie skuszę się.
1 Green
Pharmacy Delikatny żel do mycia twarzy. Mimo średniego składu i obecności SLS,
żel był delikatny i nie wysuszał skóry. Kosmety nie pieni się i nie podrażnia
oczu. Do porannego mycia nadawał się idealnie. Ale jaoś nie było tej iskry,
więc po kolejne opakowanie z pewnością nie sięgnę.
2. LomiLomi
Maseczka Regenerująca Acerola. Maseczka w płachcie o dość dobrym składzie.
Maseczka była bardzo dobrze nasączona. Nie zauważyłam działania regenerującego,
ale nawilżenie skóry jak najbardziej. Po użyciu tego kosmetyku skóra była
napięta, wygładzona, wypoczęta i pełna blasku. Po ciężkim tygodniu ta maseczka
jest idealnym dopełnieniem wieczornego relaksu.
3. Ziaja
maska anty-stres. Uwielbiam glinki, ale w tym wypadku nie widziałam działania.
Podobno maska miała koić podrażnioną skórę, nawilżać, zmiękczać naskórek i
rozjaśniać. Poza chwilowym nawilżeniem nie zauważyłam innego działania. Może
jeśli regularnie używać tych maseczek, to efekt będzie bardziej widoczny, ale
mam czyste glinki, więc takich gotowych nie potrzebuję.
4. Barwa
Siarkowa maska do twarzy. Śmierdzioszek jakich mało, ale pięknie oczyszczał
pory, zwężał je i na krótk okres zmniejszał wydzielanie sebum. Bardzo fajna
maseczka, więc chętnie kupię jeszcze nie jedną saszetkę.
Inne:
1. Elmex
Sensitive pasta do zębów. Faktycznie zmniejszała wrażliwość dziąseł i
zębów. Co prawda zawiera fluor w dość
wysokiej dawce, więc przez to nie stanie się moim ulubieńcem i nie zdominuje
łazienki.
2. Zmywacz
do paznokci. Od taki zwyłkły zmywacz z acetonem. Totalnie nie nadawał się do
ściągania hybryd, ale ze zwykłymi lakierami super sobie radził. Nie wysuszał
płytki ani skórek, ale moje paznokcie są dośc mocne i takie krótkotrwałe
działanie acetonu nie może im zaszkodzić.
Świece zapachowe:
1. Kringle
Candle tealight Watercolors. Super mocny zapach. Mieszanka zapachów owocowych z nutami kwiatów i
wzmocniona wonią piżma i drzewa sandałowego. Bardzo ciekawy zapach, jeden z
najsławniejszych w całej kolekcji Kringle. Gorąco polecam, bo zapach jest
unikatowy i jeszcze nie spotkałam niczego podobnego do tego zapachu!
2. Yankee
Candle Vanilla Cupcake. Już pisałam o tym zapachu TU. Słodki, apetyczny aromat
świeżych wanilowych babeczek z kremem. Pychotka!!! Zapach jest dośc intensywny
przy czym nie mdlący i nie przytłaczający!
3. Yankee
Candle Kilimanjaro Stars. Dość nietypowy jak na moje gusta aromat. Są to
drogie, wyrafinowane męskie perfumy. Wiecie, taki sexy man w drogim garniturze,
pewny siebie, który osiągnął już pewnych szczytów życiowych. Może nieco dziwny
zapach dla salony, ale czasem chce się nieco luksusu i uwodzenia ;)
4. Kringle
Candle Comfy Sweater. Jeden z najbardziej znanych i lubianych zapachów Kringle.
Pachnie jak jakiś balsam do ciała czy jakaś płukanka do tkanin. Ma w sobie
perfumowane nuty, ale nic konkretnego nie przychodzi mi na myśl. Zapach jest
bardzo spokojny i otulający, mocą nie zabija. Ja raczej lubię zapachy mocne i
bardziej owocowe/jedzeniowe. To raczej nie moja bajka, ale cieszę się, że
mogłam przetestować!
5. Fresh
Rain (chyba to był Village Candle ale nie jestem pewna). Bardzo deliaktny
zapach. Takie czyste powietrze po deszczu. Lubię podobne zapachy, ale ten był
zbyt delikatny i prawie niewyczuwalny.
6. Pachnąca
Szafa Dekoracyjny Odświeżacz powietrza Korzenne Indie. Typowy orientalny zapach, czuć w nim słodycz
miodu, kadzidła i jakieś przyprawy. Był dość mocno wyczuwalny w łazience i
wystarczył równo na miesiąc. Obecnie używam odświeżacza Aril i powiem wam, że
spisuje się o wiele lepiej niż ten z Pachnącej Szafy. Więc nie wiem, czy
jeszcze kiedyś wrócę do tej firmy.
Ufff, dobrnęłam
do konca. Znacie coś z całej gromadki? Czekam na Wasze komentarze)))
Buziaczki, pa!!!!
nieźle Ci poszło, ale czy to na pewno listopad?
OdpowiedzUsuńale ze mnie gapa! jasne, że październik!! dzięki, że zwróciłaś moją uwagę!
UsuńMam to samo emulsję do higieny intymnej, ale jakaś rewelacyjna nie była więc zamieniłam ją na inną ;) Lubię maski z ziaji, ale akurat tej jeszcze nie próbowałam ;) Spodobał mi się bardzo Twój peeling do ciała ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, może ta emulsja nie jest jakaś rewelacyjna. Ale u mnie spełnia swoje zadanie, jest mega wydajna i tania. Więc to już wystarczający powód by ją kupić ponownie!
UsuńWatercolors uwielbiam!
OdpowiedzUsuńMi zużywanie idzie powoli ale jak się kończy to wszystko jednocześnie:)
Ty pokazujesz zużycia, a ja u siebie chwalę się nowościami:)
Jak masz ochotę zaglądnij www.minilife.pl
Generalnie mam podobnie, wciągu tygodnia mogą mi się skończyć szampon, odżywka, balsam do ciała i krem do twarzy. A przez następne kilkanaście dni nic. Więc zbieram żeby było co pokazać :) Niektórzy to takie ogromne Denka mają, że w pół roku tyle nie zużyję😁
UsuńSpore denko, niestety chyba nic nie znam ;)
OdpowiedzUsuńOhhh( A mi się wydawało, że same znane marki i kosmetyki:)
UsuńBardzo ciekawe denko i fajne kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńDzięki kochana ;)
Usuńbardzo lubię żele z biedronki te intimea, bo tam kupuje :P
OdpowiedzUsuńTeż w Biedronce kupuję. A jeszcze gdzieś są? :)
UsuńIle zapachów wypaliłaś :) żadnego nie znam
OdpowiedzUsuńPogoda sprzyja;) W listopadzie będzie jeszcze więcej! ;)
UsuńIntimea stale gości w mojej łazience :)
OdpowiedzUsuńooo co za arsenał :) Ja Ci się przyznam, że moje włosy strasznie ucierpiły po produktach od Yves Rocher. Chyba moje ciało ich nie lubi...po tusz do rzęs także mi nie służy :)
OdpowiedzUsuńZ natura syberica uwielbiam szampon przeciwłupieżowy 😃
OdpowiedzUsuńPraktycznie niczego stąd nie miałam do tej pory :(
OdpowiedzUsuńJa lubię the Body Shop - szczególnie cenię ich za politykę (nie testują na zwierzętach, wspierają uczciwy handel)! :) pozdrawiam, Edyta - zdrowiewmisie.pl
OdpowiedzUsuń