Witam wszystkich
bardzo cieplutko!
Jestem
posiadaczką tłustych opadających powiek. Połączenie „idealne”! Uwielbiam
wykonywać makijaż oka, niestety przez dłuższy czas był on dla mnie nieosiągalny.
Cienie rolowały się i wchodziły w załamanie już po 3-4 godzinach. Wszyscy dookoła
doradzali mi zakup słynnej bazy pod cienie firmy Urban Decay. Ale ja byłam oporna na namówienia. Szukałam tańszych
odpowiedników, przeżyłam nie jeden zawód i byłam pewna, że nic już nie pomoże.
Ostatecznie kupiłam tą bazę jako prezent na własne Urodziny od siebie dla
siebie. I to był strzał w dziesiątkę! Dlaczego tak odciągałam?!
Urban Decay
Eyeshadow Primer Potion jest zamknięty w plastikowa zgrabną tubkę. Aplikator
ostatnio został zamieniony: zamiast „noska” jest teraz gąbeczka podobna do tych
w błyszczykach. Otwór jest strasznie wąski, więc część bazy może wydostać się
na zewnątrz. Uważajcie na to! Pojemność jest całkiem spora, bo wynosi 10 ml i
wystarczy nam na wieki.
Baza Urban Decay
ma wyraźnie silikonową konsystencję. Łatwo się rozprowadza na skorze, wystarczy
odrobinka, żeby pokryć całą powiekę. Primer Potion ma delikatnie beżowy odcień,
co pozwala na dodatkowe wyrównanie kolorytu skóry. W obecnej kolekcji jest
dostępne cztery rodzaje baz. Ja mam tą wersję klasyczną. Są jeszcze przeciwzmarszczkowa
i dwie wersje rozświetlające.
Teraz przejdziemy
do kwestii najistotniejszej, czyli działania! Przed napisaniem tej recenzji
baza była testowana z ogromem cieni, jakie posiadam. W testach brały udział
cienie Inglota, MakeUp Revolution, Sleek, Eveline, Essence, Maybelline, Rimel i
napewno coś jeszcze)))) Jak widzicie, całkiem sporo tego było. Wszystkie cienie
trzymały się super długo! Generalnie nienaruszony stan makijażu oka szacował
się w okolicach 10-11 godzin. Cienie w tym czasie pięknie trzymały się powieki,
nie bladły, nie wchodziły w załamanie. Najlepiej trzymały się cienie o
satynowej, lekko mokrej konsystencji. Satynowe odcienie z MakeUp Revolution
wytrwały wyjątkowo długo, bo ok. 13 godzin. To absolutny rekord i jestem zachwycona!
Przed użyciem tej bazy cienie nigdy nie trzymały się na moich powiekach tak
długo! Ponadto Primer Potion nie zjada koloru, tylko wyraźnie go podbija,
cienie blendują się perfekcyjnie, więc tu również nie ma zastrzeżeń!
Jedynym minusem
bazy Urban Decay jest słaba dostępność. Mało tego, że szafa Urban Decay nie
jest przedstawiona we wszystkich sklepach Sephory, to jeszcze i na stronie są
ciągłe braki. Ja na swoją bazę polowałam przez prawie dwa miesiące. Ale
uwierzcie mi, było warto!
Wszelkim posiadaczkom
tłustych powiek baza Urban Decay jest wręcz wskazana. Jeśli na Waszych
powiekacj nie spisały się bazy z Artdeco czy Lumene, to gorąco polecam skusić
się na Primer Potion. Zaoszczędzicie sobie nerwów i pieniędzy, bo testowanie
kilku tańszych a nieskutecznych równa się cenie tej jednej. Ponadto na tej
bazie nawet najtańsze cienie moga wyglądać dobrze))))
Znacie bazę Urban
Decay? Też jest Waszym niekwestionowanym hitem?
Buziaczki,
pa!!!!!
ja jeszcze nie miałam okazji jej używać, ale faktycznie czytałam wiele recenzji, gdzie ją zachwalano :D
OdpowiedzUsuńJa dołańczam do grona wielbicielek tej bazy!
UsuńNie słyszałam o nim wcześniej
OdpowiedzUsuńO,to dziwne:) Jest strasznie popularna!;)
UsuńDla mnie zdecydowanie za droga :( Mam tłuste powieki, ale przy bazie z Catrice bądź korektorze nic strasznego na szczęście się nie dzieje. Czasem jednak warto zakupić droższy kosmetyk niż wydać sporo więcej na kilka tańszych nic nie dających produktów... Jeśli będę w potrzebie, będę o niej pamietac :)
OdpowiedzUsuńObserwuję :)
Ja na inne bazy wydałam łącznie ok.120 zł,więc jeślibym odrazu kipiła UD to nawet zaoszczędziłabym;)
UsuńWygląda na HIT, inne które kiedykolwiek miałaś się do niej nie zbliżają?
OdpowiedzUsuńJeszcze dobra jest baza z Wibo:) W zimie cienie trzymały się ok. 6-8 godzin. Niestety latem ta baza nie daje radę:( Więc Urban Decay to mój hit!
UsuńJa z lenistwa nie używam bazy, a korektor :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niej same dobre opinie! Ja jeszcze jej nie stosowałam :(
OdpowiedzUsuń