Witam wszystkich
bardzo cieplutko!
Wiosna
zdecydowanie kojarzy się nam z przebudzeniem, czymś nowym, młodym i czystym.
Dziewczęcość, lekkość i świeżość. A jaki kosmetyk potrafi nam dodać tych upragnionych
cech? Właśnie róż! Więc o nich dzisiaj porozmawiamy! Oto moja skromna kolekcja
miłych dziewczęcych mazideł :)
Róż Essence z
limitowanej kolekcji Kalinka Beauty skradł moje serce właśnie z powodu swojego
odcienia. Cudna brzoskwinia byłaby idealna na wiosnę, bo kolor jest istnie
dziwczęcy, swieży i delikatny. Niestety pigmentacja jest dość słaba, więc
trzeba nieźle się namachać, żeby uzyskać jakikolwiek odcień na policzkach. W
opakowaniu, róż Kalinka Beauty przypomina mi róże The Balm, niestety jakościowo
znacznie im przegrywa.
Satin Blush
Eveline w odcieniu 02 Desert Rose już nie raz pojawił się na moim blogu (klik).
Cudny odcień brudnego różu z domieszką brązowo czerwonych tonów daje mega
naturalny efekt na skórze. Satynowe wykończenie rozjaśnia makijaż. Dzięki
odcieniu można wykonać makijaż ”make up no make up”, bo nie tylko doda
policzkom delikatnego rumieńca, ale także nieco wykonturuje twarz. Do tego
świetna pigmentacja, duża ilość produktu i niska cena!
Maleństwo z Wibo,
Smooth Wear Blusher w odcieniu 5 też należy do moich ulubieńców. Delikatna
brzoskwinia o zdecydowanym ciepłym odcieniu z domieszką różu. Na policzkach
daje bardzo delikatny odcień. Pigmentacja średnia, więc dla będzie odpowiedni
do codzniennego makijażu oraz dla dziewczyn, które zaczynają przygodę z
makijażem. :)
Cudeńko z
Bourjois w kultowym odcieniu 34 Rose D’Or gości na mojej toaletce od prawie dwóch
lat. Mimo pięknego odcienia i dobrej pigmentacji, nie skradł on mojego serca.
Może właśnie dlatego, że kolor jest mega intensywny i bardzo łatwo z nim
przesadzić. Na mojej cerze z ciepłym brzoskwiniowym tonem takie cukierkowo
różowe róże wyglądają nie tak dobrze jak na dziewczynach o bladej cerze. Kosmetyk
sam w sobie jest bardzo dobry, ale odcień nie należy do moich ulubieńców.
Róże amerykańskiej
marki Milani są ze mną już od dobrych kilku lat. Powder Blush w odcieniu 06A
Pink Craze jest bardzo delikatnym, istnie dziewczęcym różem. Jest satynowy,
lekki i cudownie pasuej do romantycznych dziewczęcych makijaży. Niestety
pigmentacja jest dość słaba, więc trzeba sporo wysiłku, zeby przenieść róż z
opakowania na policzek.
O wiele lepiej
sprawdza mi się róż z mineralnej kolekcji w odcieniu 204 Sweet Rose. Nazwa może
zmylić, bo nie jest to słodki cukierkowy kolor, tylko dość chłodny brudny róż w
brązowym tonem, który nie tylko ozywia twarz, ale też lekko konturuje. Odcień
idealny na jesień i zimę. Bardzo go lubię i częśto używam, jest piekielnie
wydajny, bo pigmentacja jest bardzo dobra. Nie tak zabijająca jak w Bourjois,
ale na tyle dobra, że wykonanie makijażu jest szybkie i sprawne.
Mój zdecydowany
faworyt to róż z limitowanej edycji firmy Kiko Milano. Generalnie limitowane trio
do konturowania tej firmy jakościowo są bombowe! Super pigmentacja, z którą
trzeba uważać. Do tego cudowne opakowania, piękne słodkie zapachy i sliczne
kolory! Mój róż o idealnym łososiowym odcieniu jest odpowiedni dla mojej
karnacji. Satynowa konsystencja pięknie wygląda na skórze, robi ją ładnie
wypoczętą, muśniętą słońcem i dziewczęcym rumieńcem. Wydajność jest mega, bo po
trech latach niemal codiennego używania w sezonie wiosna-lato ubytku nie widać.
Cudo, które chcę polecać każdemu!
Ostatni skarb, to
róż Artdeco z limitowanej edycji Dita Von Teese. Piękny delikatny róż o niesamowicie
miękkiej, delikatnej konsystencji. Na policzkach wygląda bardzo naturalnie i
spójnie z codziennym makijażem, mimo bardzo porządnej pigmentacji. Nie tak
często go używam, ale chętnie do niego wrócę po dość długiej rozłące. Dobrze,
że o nim przypomniałam, bo takie cudenko nie może się marnować.
Przed napisaniem
tego postu byłam przekonana, że moja kolekcja róży jest dość ograniczona.
Okazało się, że jest tego całkiem sporo i dużo czasu mi zajmie zużycie moich
zapasów. Z całej mojej kolekcji najbardziej lubię róże z Kiko Milano, Eveline
oraz Milani z kolekcji mineralnej. Te perełki mogę Wam śmiało polecić.
Jakie róże są
waszymi ulubieńcami? Co obecnie używacie? Chętnie poznam Waszych ulubieńców!
Buziaczki, pa!!!!
Szkoda, że nie zamieściłaś żadnych zdjęć...
OdpowiedzUsuńJuż są:) Bo mi blogger zaszwankował i opublikował post bez zdjęć :( Ale już wszystko naprawione :)
UsuńMam Eveline i Wibo, a na Kiko Milano i Essence zapoluję :D
OdpowiedzUsuńKiko Milano jak najbardziej polecam. Zawsze na lato mają czadowe limitki :)
UsuńDobrze, że w Warszawie mam sklep w Arkadii :D A we Włoszech pełno ich było! :)
OdpowiedzUsuńMi ten róż kupowała Mama w Wenecji, bo wtedy jeszcze nie było sklepów Kiko Milano w Polsce :0 Ale się nalatała, żeby mi kupić :)
UsuńTen z Essence cudowny ;)
OdpowiedzUsuńWygląda z opakowaniu bardzo łądnie, niestety jest słabo napigmentowany :(
UsuńJeeeejku ale ich masz duzo.
OdpowiedzUsuńJa mam tylko 1 z Bourjois i szczerze mało kiedy go używam.:)
No jakoś za lata blogowania nazbierało się :) Jeszcze miałam jeden z Essence, ale mi się skończył zeszłą wiosną :)
UsuńPiękne róże :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBardzo Piękne.
OdpowiedzUsuń