Witam wszystkich
bardzo cieplutko!
W trakcie długich
podróży oraz w trakcie pobytu w punkcie docelowym moje skóra często szalej i
stwarza mnie dodatkowe problemy. Potrafi przesuszać się jednocześnie serwując
mi dodatkowe niespodzianki na czole czy policzkach. Więc muszę o nią
odpowiednio zadbać. Plus moje wiecznie suche stopy po intensywnym zwiedzaniu
potrafią nieźle mi przywalić. Zrogowacenia i odcieski są standardowym pakietem
każdej mojej wycieczki! No i włosy, które raptem przypominają, że można się w
nieskończoność puszyć się i strączkować, no i przetłuszczać się w ekspresowym
tempie! Więc dziś pokażę Wam kilka kosmetyków, które pogamają okiełzać moje
buntujące się partie ciała :)
Długa podróż
autokarem zawsze wysusza moją cerę. Po przyjeździe zawsze pomaga mi grubsza
warstwa kremu oraz maseczki nawilżające. Ale nie ma nic lepszego od nawadniania
cery za pomocą wody termalnej. Co prawda zimą to nie jest tak przyjemne
doznanie jak latem, ale taki zabieg dobrze pobudza i wyrywa ze snu! Woda
termalna świetnie odświeża cerę oraz ją nawilża, co jest bardzo wskazane, bo
wiadomo, że w trakcie drogi powietrze w autokarze jest bardzo wysuszone przez
grzejniki. Odpowiednia dawka nawodnienia chroni mnie przed nadmierną produkcją
sebum, a co za tym idzie przed niedoskonałościami cery, które lubią się
pojawiać po takich podróżach.
Dodatkowym
środkiem podtrzymujący piękność cery jest dobry puder matujący. Moim
odkryciem i wielką miłością stał się puder ryżowy marki Ecocera. To najlepszy
puder, jaki kiedykolwiek miałam. Jest transparentny, więc nie zmienia koloru
podkładu, bardzo miałki, więc tworzy niewidoczną woal. Skóra pozostaje matowa
przez minimum 15 godzin (puder był aplikowany ok. 05:00 a pierwszą poprawkę
zrobiłam po 20:00) i to w warunkach mocno stresowych. W tandemie z podkładem
Catrice dawali czadu. Bo tak drudnodostępny podkład Catrice HD Liquid Coverage
okazał sie strzałem w dziesiątkę. Super stapia się z cerą, dobrze kryje i daje
matowo-satynowe wykończenia! Cudo! Gorąco polecam ten duet, bo dla cer tłustych
lepszego nic nie ma!
Od twarzy
przechodzę do włosów. Moje w ostatnim czasie prezentują się bardzo dobrze. Ale
jeśli warunki środowiskowe są trudne, to skóra głowy pracuje ze zdwojona mocą,
a same włosy zaczynają niemiłosiernie się puszyć. Z tym drugim problemem pomaga
mi walczyć zwykły krem do rąk. Nasmarowanymi dłońmi przejeżdżam po włosach tym
samym delikatnie kremując kosmki. Ten prosty trick pozwala okiełzać włosy, więc
one przestają się puszyć i elektryzować. Jeśli chodzi o skórę głowy, to tutaj z
pomocą przychodzi suchy szampon Batiste. Aplikuję go z rana, dobrze wyczesuję i moja
fryzura wytrzymuje cały dzień zwiedzania i biegania po mieście. W Rydze był
niezastąpiony, bo nie miałam tyle sił, żeby codziennie myć włosy pod
zlewozmywakiem!
W każdej podróży
towarzyszy mi żel antybakteryjny z Bath&Body Works. Mają piękne zapachy,
wybór jest tak duży, że każdy znajdzie coś dla siebie. A te cudne opakowania,
takie słodkie i dziewczęce! :* Żele absolutnie nie wysuszają dłoni, natomiast
pozostawiają zapach na długie godziny. Myślę, że jest to niezbędny kosmetyk w
trakcie każdego wyjścia na miasto, już nie wspominając o podróżach!
Ostatnim
sprawdzonym kosmetykiem w podróżnej kosmetyczce jest mój ukochany krem do stóp
firmy SheFoot. W Rydze duże przemieszczaliśmy się pieszo, nawet po kilkanaście
kilometrów dziennie. Moje buty nie należą do najwygodniejszych, więć odciski
miałam duże, do tego sucha skóra dawała we znaki. Co wieczór gruba warstwa
kremu Intensywne nawilżanie i wygładzenie pod skarpety i taka całonocna maska
przywracała stopom życie. Jeśliby nie ten krem, to nawet nie chcę myśleć jaki „upominek”
przywiozłabym ze sobą z Łotwy! Podejrzewam, że stopy byłyby nie douratowania! O
super nawilżających właściwościach tego kremu pisałam już TU, więc gorąco
zapraszam wszystkich zainteresowanych. Jestem pewna, że dla suchych i
popekanych stóp ten krem będzie ratunkiem i jest wart każdej wydanej na niego
złotówki!
Oczywiście to nie
wszystkie kosmetyki, które zabrałam ze sobą w podróż. Ale te przedstawione
swoim działanie ratowały sytuację. Często moje wyjazdy przebiegają w bardzo
hardkorowym stylu: dużo zwiedzamy, chodzimy pieszo, często mieszkamy w trudnych
warunkach. Nie jest to typowe wylegiwanie się w 5-gwiazdkowym hotelu, tylko
studencka chęć poznawania świata małymi pieniędzmi :) Ale takie doznania głębiej
zapadają w pamięci!
A jakie są Wasze
sprawdzone kosmetyki, które zawsze zabieracie ze sobą?
Buziaczki, pa!!!!
Szkoda, ze ten catrice ciemnieje. Tak byłby idealny.
OdpowiedzUsuńMam chęc na ten podkład z Catrice ;))
OdpowiedzUsuńDla mnie ten podkład Catrice jest o wiele za ciemny :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten podkład ;)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię szampony Batiste :) A tym kremem mnie zainteresowałaś, bo też mam problematyczne stopy, a niedługo jadę do Pragi :)
OdpowiedzUsuńW sumie mam chęć wypróbować ten podkład ale w zimie jestem taka blada, że stałby nieużywany :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam suche szampony batiste;) podkład mnie ciekawi i mam wrażenie, że piszę o nim prawie każda blogerka;)
OdpowiedzUsuńŻel antybakteryjny w podróży musi być zawsze :)
OdpowiedzUsuń