Lista rozwijalna

Color Tatoo 24HR – kosmetyk już prawie kultowy!

Witam wszyskich bardzo cieplutko!
Są takie kosmetyki, które w dość szybkim czasie osiągają niezwykłą popularność. Czasem jest to owocem dobrego marketingu, czasem niezwykłych właściwości oraz wysokiej jakości. Taki produkt staje się niezwykle porządany co jeszcze bardziej nakręca jego popularność. Cienie Color Tatoo 24 HR są bardzo popularne w blogosferze oraz na Youtube.  Ale czy faktycznie są must havem każdej kobiety?
Obecnie w ofercie marki jest 10 odcieni od bieli poprzez brąz aż po turkus i fiolet. Znajdziemy tu dla siebie nie tylko podstawowe odcienie, ale i takie, z którymi można poszaleć. Ja jestem posiadaczką trzech odcieni: On and on Bronz, Créme de Rose, Permanent Taupe. I powiem Wam, że co kolor to inna jakość((((
Producent obieca, że te cienie o kremowej konsystencji mają się trzymać na naszych powiekach przez 24 godziny. Ja w to wątpiłam od samego początku, ale miałam nadzieję, że cienie będą miały przedłużoną trwałość. Jak jest w rzeczywistości? Zacznijmy po kolei!
Jako pierwszy pojawił się u mnie odcień On and on Bronz. Piękny mieniący się kolor idealnie nadaje się do aplikacji na całą powiekę. Umiejętnie roztarty jest w stanie w pojedynkę zrobić piękny makijaż oka. Co do trwałości, to na mojej tłustej powiece z bazą trzyma się ok. 6 godzin. Bez bazy znacznie krócej. Myślę, że jego kremowa konsystencja bardziej będzie odpowiadała posiadaczkom suchcych powiek, bo napewno nie podkreśłi zmarszczek oraz suchych skórek, jeśli takie są.
Kolejny odcień to Permanent Taupe. Idealny szaro-brązowy matowy odcień, który wykorzystuję do makijażu brwi. Odcień na tyle uniwersalny, że napewno przypadnie do gustu wielu kobietom. W roli cienia do brwi spisuje się rewelacyjnie. Tworzy bardzo naturalny efekt, nie blaknie w ciągu dnia i trzyma włoski w ryzach. Aplikowany na całe powieko na bazie trzyma się do 8 godzin. Myślę, że duże znacznie ma tutaj właśnie konsystencja kosmetyku. W tym wypadku jest znacznie bardziej sucha niż w odcieniu On and on Bronz.
Ostatni odcień to Créme de Rose. Przez wielu porównywany do Paint Pota z Mac. Tego ostatniego nie miałam, więc ciężko mi porównywać, ale nie sądzę, że są podobne. Bo nie może cień, który ma miano jednego z kultowych produktów amerykańskiej marki tak szybko znikać z powiek! Cień Maybelline na moich powiekach nie trzyma się dłużej niż 3 godziny! Więc jak można zalecać go jako bazę pod cienie? Jest tak bardzo kremowy, że zamiast zagruntowania powieki on ją natłuszcza! Goraco nie polecam, bo to bubel nie warty zachodu.
Jak widzicie, co nie kolor to inna bajka. Czy może tak być w ramach jednej serii kosmetyków? Chyba nie do końca, bo mam wrażenia, że niektóre kolory są bardziej dopracowane niż reszta. Czy mogę polecić te cienie? Dla posiadaczek powiek suchych i normalnych zdecydowanie tak. Oraz każdej mogę polecić Permanent Taupe do makijażu brwi. Serię Creamy Mattes nie przypadły mi do gustu, bo są słabe.
Znacie cienie z serii Color Tatoo? Jakie jest Wasze zdanie na ich temat? Czekam na Wasze komentarze!!!

Buziaczki, pa!!!!

10 komentarzy :

  1. Myślę, że to kwestia formuły. Podobnie jest z pomadkami w wielu markach, ale i cieniami w kamieniu niektórych marek. Ja uwielbiam niektóre cienie z tej serii, np. wspomniany przez Ciebie Permanent Taupe, którego używam, jak Ty, do podkreślania brwi. Mam też kilka innych kolorów: granat, turkus i fiolet, wszystkie perłowe, używam do robienia kreski na powiece, mam również czerń, którą kupiłam w roli linera, ale w odróżnieniu do trzech poprzednich odcieni, nie spełnia się w tej roli. W ciągu dnia bardzo się wykrusza i nie wygląda to dobrze. Pozostałe, choć każdy ma nieco inną konsystencję, przez co inaczej się aplikują, utrzymują się na powiece calutki dzień. Mam też dwa cieliste odcienie i uważam, że są żałosne. Jako baza utrzymują się dłużej niż solo, ale też, niestety, po kilku godzinach kompletnie znikają, a do tego wchodzą w załamania. Bubel jak nic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie z Tobą się zgadzam! Wszystko zależy od konsystencji. Te cieliste są bardzo kiepskiej jakości, bo przeczytałam o nich dużo negatywnych komentarzy. Te cienie z perłowej serii na normalnych i suchych powiekach faktycznie trzymają się bardzo długo. Niestety u mnie wytrzymują tylko połowę dnia((((

      Usuń
  2. A tyle razy mnie kusiły w promocjach i cieszę się, że nie dałam się skusić :) Też mam tłuste powieki i wierzyć mi się nie chciało, że to się będzie trzymać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja głupia uwierzyłam. I teraz muszę poszukać nowy domek dla cielistego cienia!

      Usuń
  3. Zgadzam się z Tobą :) On and one bronze jest cudowny, permanent taupe do brwi spisuje się świetnie. Za to cień matowy (ja mam beżowy) jest beznadziejny. Robi mi ciastko na powiece, podkreśla wszystkie załamania. Myślałam, że może mój jest jakiś trefny, ale wygląda na to, że z całą serią jest coś nie tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że nie jestem sama, bo czasami mam wrażenie, że kosmetyki które u innych są idealne a u mnie są bublami))))

      Usuń
  4. Mam dwa z tej serii matowej (Creamy Beige i Creme de Nude) i wydają mi się ok, chociaż mam tłuste powieki. Ale przyznaję, drugi raz bym nie kupiła ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie moje są bardziej tłuste))))) Ja właśnie szukam nowy dom dla tego nudziaka!

      Usuń
  5. Już podczas ostatnich promocji miałam ochotę je wypróbować, jednak zrezygnowałam, a teraz chyba zaczynam żałować. Na pewno w końcu się skuszę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Permanent taupe gorąco polecam, w sumie jak i On and on bronz))))

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz i chwile spędzone na moim blogu! Jest to dla mnie bardzo ważne, bo dodaje sił i chęci do dalszego działania!
Jeśli zaobserwowałeś mojego bloga, daj znać! Nie wykluczone, że się odwzajemnię ;)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka