Witam wszystkich
bardzo cieplutko!
Jestem wielką maseczek. W mojej łazience przeważają maseczki z glinkami oraz typu
peel-off. Zalezy mi na efekcie oczyszczania, zwężenia porów oraz delikatnej
odnowie naskórka. Napewno nigdy nie szukałam dogłębnego nawilżania a tym
bardziej nie zależało mi na efekcie przeciwzmarszczkowym. Z tego względu nigdy
nie miałam maseczki algowej. Czy żałuję? O tym w dalszej części ;)
W jednym ze
swoich wpisów Alina Rose polecała maseczki algowe z Nacomi. Miałam ten sam
problem co ja – poprzeczną zmarczkę na czole. Moja żywa mimika przysparza mi
nieco kłopotów pod tym względem. Skuszona bardzo pozytywną recenzją, zakupiłam
i ja ten kosmetyk.
Maseczka jest w
postaci proszku, który należy samodzielnie wymieszać z wodą czy hydrolatem do
konsystencji kisiela. Następnie aplikujemy ta mieszankę na twarz, omijając
okolicę oczu i czekamy, aż zastygnie. Następnie delikatnie ściągamy powstały żelowy
płat i ewentualnie resztki maseczki domywamy ciepłą wodą.
Co dotyczy
opakowania, to jest standardowe jak dla tego typu kosmetyku. Plastikowe z
nakrętką i szerokim wieczkiem o pojemności 100 ml. Wielkość opakowania jest
dość duża, do przygotowania maseczki jest nam potrzebna niewielka ilość
proszku. Szata graficzna trafia w moje gusta, bo jest atrakcyjna i przyjemnie
jest sięgać po ten kosmetyk.
Jeszcze kilka
słów na temat skłądu. U firmy Nacomi próżno szukać chemicznych i nieciekawych
składów. Dużo uwagi przywiązują do surowców przez cokosmetyki tej marki są dla
mnie bardzo atrakcyjne pod względem składu. Maska algowa zawiera ziemię okrzemkową,
algi morskie oraz nasiona żurawiny, która ma rozświetlać i rozgładzać naszą
cerę.
W
przeciwzmarszczkowej maseczce z Nacomi pokłądałam wielką nadziję. Oczekiwałam
rozkładzenia zmarszczki na czole oraz napięcia skóry twarzy. Niestety, żadnego
efektu nie zauważyła, Używałam maseczkię prawie codziennie i nic. Alina pisała,
że u niej poprawa wyglądu nastąpiła po ok. dwóch tygodniach. U mnie nic nawet
po miesiącu. Maseczka szkody skórze nie zrobiła, ale pożytku też nie. Wykończę
ją, ale po kolejne opakowanie nie sięgnę. Nadal jestem ciekawa fenomenu
maseczek algowych i może skuszę się coś ze strony z pól produktami. Ale jestem
pewna, że takie mieszanki a nie czyste algi napewno w mojej łazience nie
zawitają ponownie.
Lubicie maseczki
algowe? A może używałyście tych z Nacomi? Czekam na Wasze opinie!
Buziaczki, pa!!!
Mam wersję oliwkową i bardzo ją lubię. Szybko i przyjemnie się jej uzywa :)
OdpowiedzUsuńJa mam ochotę na borówkową, bo wszędzie piszą, że ona lepiej rozgładza zmarszczki niż ta żurawinowa!
UsuńNie miałam jej, ale bardzo mnie kuszą produkty tej firmy :)
OdpowiedzUsuńMam jeszcze oleje i krem pod oczy i ze wszystkiego jestem mega zadowolona)))
UsuńCzytam, czytam i liczę na hit, a tu rozczarowanie, bo ja swojej bruzdy też bym się pozbyła :P
OdpowiedzUsuńNo niestety:( Musimy szukać dalej(((
UsuńJa maski algowe miałam jedynie nakładane w salonach kosmetycznych, ale bardzo lubię efekt jaki dają i mam ochotę sama jakąś kupić :D
OdpowiedzUsuńPodobno są dobre z Organique))
Usuńja alg nie próbowałam jeszcze. kuszą mnie ale już sama nie wiem czy warto :D
OdpowiedzUsuńPodobno warto, ale nie w tym wypadku!
UsuńJa też lubię maseczki, ale jednak preferuję te gotowe. Lubię szybkie rozwiązania i nie chce mi się bawić w mieszanie:) Ale maseczki nawilżające są moimi ulubionymi:)
OdpowiedzUsuńJa tak samo, wolę gotowce :) nie lubię się w tym wszystkim paprać :D
UsuńDziewczyny, ale z takim mieszaniem można pobawić się w małego kosmetologa ;)
Usuń