Lista rozwijalna

Projekt Denko – luty, marzec 2015.

Witam wszystkich bardzo cieplutko!
Chyba jak i każa z Was, wiosną robię porządki w szafach. Dużo już rόżnych gazet, papierkόw, notatek oraz innych dupereli poleciało do śmietnika. Teraz kolej na puste opakowania, ktόrych nazbierało mi się całkiem dużo! A wszystko to jest z okresu długiej połowy lutego no i cały marzec! Zaczynamy!

1.       Masło do ciała Balea o zapachu kakao. Pojawiła się o nim osobna notka (klik) oraz w ulubieńcach. Naprawdę jest świetny kosmetyk, ktόry jeszcze na dodatej okazał się strasznie wydajny. Używałam go od listopada! Co prawda pod koniec nieco zaczął mnie zapychać na ramonach oraz plecach, więc stosowałam do głόwnie na nogi i brzuch. Nadal go bardzo polecam!
2.       Peeling kokosowy Marion. Kolejne moje opakowanie. Bardzo dobrze ściera martwy naskόrek, pięknie pachnie i jest bardzo tani!!!! Czego jeszcze więcej chcieć! Polecam wyprόbować, bo mają też inne bardzo fajne zapachy!
3.       Mydło do rąk Isana z ekstraktem wanilii. Uroczy pingwinek cieszył mόj wzrok od grudnia i bardzo polubiliśmy się. Mydełko dobrze myło ręce ale je nie wysuszało. Zapach jest delikatny i bardzo przyjemny, no a cena i wydajność także na plusie. Opakowanie zachowam, a do niego przeleję inne mydło w płynie!
4.       Płyn do kąpieli Isana Hibiskus & Kokos. Jak można się dmyslić,kupiłam ten kosmetyk ze względu na zapach. Co prawda czuć w nim bardziej hibiskus, ale mimo wszystko zapach jest przepiękny! Stosowałam go jako żel pod prysznic i nieźle się w tej roli spisywał. Właściwości ma podobne do żeli tejże marki czyli: dobrze pieni się, nie wysusza skóry i ma w miarę gęstą perłową konsystencję.Nie wiem jak się spisze jako płyn do kąpieli bo nie mam wanny, nad czym nadal ubolewam!
5.       Żel pod prysznic Lavea Line. Tojest jedna wielka porażka! Żel ma postać galarety, którą bardzo ciężko wydobyć z opakowania. Niby to jest żel-peeling, ale właściwości ścierające ma minimalne. Na dodatek absolutnie się nie pieni, więc mam wrażenie, że po prostu jeżdżę czymś tłusto-galaretowatym po ciele. Biorąc pod uwagę cenę oraz koszmarną wydajność, która wyniosła niecałe 3 tygodnie, nie mogę polecić ten żel! Omijajcie go szerokim łukiem, pod koniec stosowania jeszcze dno opakowania zaczęło przeciekać! Skandal!
6.       Szampon Balea z mango i aloesem. Jest to szampon z SLS i ja go stosowałam do głębszego oczyszczania co dwa tygodnie. W sumie był niezły, co prawda u męża spowodował łupież, ale dla mnie był spoko. Dobrze uczyszczał włosy z oleju i przerόżnych silikonόw. Jest tani, ale raczej nie zdecyduje się więcej na szmpony z tej serii. Szkoda miejsca w walizce!
7.       Szampon Alverdeawokado i winogron. Do szamponów marki Alverde mam mieszane uczucia. Niby naturalne składy i niewysoka cena, Lae działanie nie zadawala mnie. Mam wrażenie, że żel bardzo słabo domywa skórę głowy. Podczas stosowania tego osmetyku częstotliwość mycia wzrasta, bo muszę już myć włosy co drugi dzień. No i konsystencja jest jakaś bardzo wodnista, przez co spływa z dłoni. Mam w zapasach jeszcze jeden szampon, ale podejrzewam, że więcej już się na nie nie skuszę.
8.       Maseczka intensywnie regenerująca Biovax. Jeszcze raz mnie upewniła że moje włosy nie znoszą miodu! Były po niej bardzo suche, szorstkie i matowe. Dobrze że mogłam wyprόbować taką saszetkę. Teraz wiem jaki maseczki z Biovaxa dobrze sprawdzają się na moich włosach. Ale o tym w osobnym poście!!!!
9.       Krem do rąk Marqus. Na zeszłoroczne Święta Bożonarodzeniowe dostałam w prezencie zestaw mini opakowań logionu do ciała, soli do kąpieli oraz tegoż kremu. Niestety poza ładnym opakowaniem kosmetyk nie ma więcej zalet. Skład jest nie zawiera żadnego naturalnego składnika, n drugim miejscu jest parafina, która imituje nawilżenie. Plus zapach jest mocno perfumowany, ale jest to mało przyjemna woń. Konsystencja jest kitowa, bo był to taki biały budyń. Zużyłam ten rem bardziej z przymusu, bo pragnę do lata zmniejszyć moje zapasy o połowę (mam nadzieję, że uda mi się). Na szczęście jest to produkt słabo dostępny, więc chybanie natraficie na ten koszmar!
10.   Brzozowy  krem do twarzy z betuliną Sylveco. Pisałam o tym produkcie osobny post, więc odsyłam Was tam (klik), bo moje zdanie na jego temat praktycznie się nie zmieniło. Bardzo dobry naturalny kremik, ale nie mój ideał, więc szukam dalej.
11.   Micelarny żel nawilżający BeBeauty. Taki średniak, dobrze mył, ale nieco nas wysuszał (stosowałam go razem z mężem). Żelowa konsystancja prawie się nie pieni, zapach ma neutralny i niby fajny kosmetyk, ale mnie nie zachwycił. Zdecydowanie bardziej wolę rόżową wersję żeli BeBeauty!
12.   Maseczka do twarzy Siarkowa moc. Szczerze mówiąc nie widzę większej różnicy po zastosowaniu maseczek do twarzy, bo efekty są bardzo krótkotrwałe. Korzystam z gotowych maseczek raczej z chęci zrelaksowania się sobotnim wieczorem.Ta konkretna maseczka nie była wykluczeniem, bo delikatnie oczyszczała pory oraz wygładzała skórę, ale efekt utrzymywał się tylko jeden dzień. Chyba do niejnie wrócę i nie mogę ją Wam polecić, bo mnie zupełnie nie zachwyciła, a tylko dozakupu takich kosmetyków chcę Was zachęcać!
13.   Balea Agua Tuchmaske. Maska w formie maski na twarz. W sensie, że nakładamy na twarz taką nasącząną kosmetykiem papierową maskę. Schłodzona w lodówce, naprawdę napina naszą skórę i poprawia jej wygląd. Wiadomo że efekt jest krótko trwały, ale nałożona przed ważnym wyjściem na pewno pomoże nam lepiej wyglądać! Więc dobrze takie coś mieć w zapasie, bo może uratować nas swoim natychmiastowym działaniem.
14.   Balea Milch&Honig Maske. Maseczka z ekstraktami mleka i miodu,dobrze odżywia naszą cerę gdy jest przesuszona. Gdy skóra jest w lepszym stanie, to efektu nie zauważymy. Więc polecam posiadaczkom cer suchych i podrażnionych. Powinna dobrze się spisać)))
15.   Płatki kosmetyczne Tibelly. Do nabycia w Netto. Dobre płatki w niedużej cenie. Już pokazywałam je w poprzednim Denku)))
16.   Świeczka zapachowa Bolsius. Bardzo fajny zimowy zapach, w moim odczuciu był to zapach żurawiny. Długo się paliła, woń była przyjemna i niemecząca. Wypaliła się równomiernie, więc szklane opakowanie zostanie u mnie jako świecznik dla małych świeczek z Ikea. Polecam, bo jeszcze można je znaleźć w niektórych Netto!
17.   Świeczka kokosowa Ikea. Jest to jedna świeczka z trój paka. Bardzo polecam właśnie tą wersje, bo mają bardzo ładne zapachy, które pięknie roznoszą się po pokoju podczas palenia. Ten zapach kokosa jet bardzo naturalny i słodki zarazem, więc idealnie trafia w moje gusta. Podejrzewam, że to nie ostatnie moje opakowanie!
18.   Tarta Yankee Candle o zapachu Icicles. W 100% zimowy zapach, który jest bardzi trudny do opisania. Ja w nim czuję zapach mroźnego poranku. Nie mam pojęcia czym konkretnie pachnie porane zimą, ale jest to taka piękna górska świeżość, która nie ma nic wspólnego z kiblowymi odświeżaczami. Jest ulubionym zapachem mojego męża, więc jeśli szukacie zapachu dla facetato polecam do powąchania ten. Bo w męskich pokojach też powinno ładnie pachnieć!
19.   Tusz do rzęs Extension Volume Eveline. Bardzo dobry tusz i bardzo tani. Ja swój kupiłam w Polo za 9 zł. Szczoteczkę ma silikonową,która pięknie podkręca i rozdziela nasze rzęski. Nie wydłuża je jakoś specjalnie, więc raczej uzyskamy taki naturalny efekt.Ze zmyciem też nie ma problemu,bo każdy micel z nią poradzi bez pocierania. Bardzo ją Wam polecam, bo może okazać się idealna przy codziennym naturalnym makijażu.
20.   Kredka do Oczu Lovely w odcieni Brąz. Super kredka za bardzo małe pieniążki. Nie jest to kosmetyk wodoodporny, ale jestna tyle trwała żeby wytrzymać na naszych powiekach przez cały dzień.Ma czekoladomo-brązowy kolor, przez co bardzo naturalnie wygląda na blondynkach. Nie żuca się tak bardzo w oczu jak czerń. Polecam każdej, kto zaczyna swoją przygodę z makijażem oraz tym, które dopiero uczą się malować kreski, tak jak było to w moim przypadku!
Jak widzicie Denko jest spore, z czeo ja osobiście jestem bardzo dumna! Zakupy minimalne, zużycia spore – idealnie się układa! Może miałyście coś z wyżej wymienionego i chciałybyście się podzieić swoim wrażeniem w komentarzach?

Buzaczki, pa!!!!

7 komentarzy :

  1. Uwielbiam pingwinka z Rossmanna :)
    http://szafazapachow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Spore denko, moje było małe w tym miesiącu.
    Lubię żel do twarzy z biedronki ale ten różowy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezłe denko :) Miałam kiedyś coś z Lavea i pamiętam do tej pory konsystencję galaretki... tym się nie dało umyć! Kremy i wszystko inne z Sylveco uwielbiam, a świec Bolsius zużyłam całe tony, jak one pachną! Świeczki z Ikea z trójpaka mam w zapasach, ale wersję blue, będą w sam raz na lato. YC od Ciebie czasem męczę (dziś śnieg u mnie padał;), nie wiedziałam, że są aż tak wydajne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Eveline455, ja tez uwielbiam ta rozowa wersje!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie Bieska, nawet nie wspominaj mi o tym zelu z Lavea, bo to byl jakis koszmar! a YC jest mega wydajny i super maja piekne zapachy!

    OdpowiedzUsuń
  6. Na YC mam ochotę od jakiegoś czasu, ale u mnie nie ma nigdzie stacjonarnie, a nie znoszę płacić kosztów przesyłki jeśli produkty same w sobie są tanie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja to samo, nie widze sensu palcic 8 zl za przesylke jak kosmetyk kosztuje 7! a moze sa w jakis sklepach indyjskich lub nawet kwiaciarniach? bo u mnie wlasnie w takich miejscach sa! no i wiadomo sklep Organique! co miesiac maja promocje na dwa zapachy no i normalnie ceny sa jak na stronach internetowych!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz i chwile spędzone na moim blogu! Jest to dla mnie bardzo ważne, bo dodaje sił i chęci do dalszego działania!
Jeśli zaobserwowałeś mojego bloga, daj znać! Nie wykluczone, że się odwzajemnię ;)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka