Witam wszystkich
bardzo cieplutko!
Pogoda w ciągu
ostatnich kilku dni jest koszmarna: ciągle pada, wieje, mgła zakrywa cały świat
a do tego jest zimno. Skóra w tym okresie ma ciężko. Szczególnie ta u rąk, bo
jeśli na twarz nakładamy chociażby makijaż, to skóra rąk jest „naga”. W takich okolicznościach bez dobrego kremu ani
rusz!
Kosmetyki do
pielęgnacji ciała francuskiej firmy L’Occitane uważane są za jedne z lepszych na rynku.
A ich kremy do rąk już dawno temu stały się kosmetykami kultowymi. Nie mogłam i
ja obojętnie przejść obok tego specyfiku. Jeszcze w zeszłym roku skusiłam się
na krem do rąk Pamplemousse Rhubarbe.
Używałam go nie tak często, ale na nowo go odkryłam jakieś dwa tygodnie temu,
gdy moje ręce były w nienajlepszym stanie.
Krem do rąk
L’Occitane Pamplemousse Rhubarbe jak z
nazwy wynika ma grejpfrutowo rabarbarowy zapach. Szczerze, to ja rabarbaru w
nim nie czuję absolutnie, tylko rzeźki kwaskowaty grejpfrut. O dziwo, w jesienne
chłodne dni taki zapach dobrze pobudza i daje takiego kopniaka, że chce się
działać a nie leniuchowa pod kocem! Aromat długo utrzymuje się na dłoniach,
więc uważnie dobierajcie zapach, bo będzie Wam długo towarzyszył w ciągu dnia :)
W przypadku tego
kremu kluczowy składnik, czyli masło shea nie znajduje się na drugim miejscu w
składzie. Tylko kilka wersji zapachowych mają nieco bogatszą formułę. Z tego co
pamiętam są to Hand Cream 20% Shea Butter, kremy z obecnej edycji limitowanej,
wanilowy krem do rąk Masło Shea, limonkowy krem do rąk Masło Shea oraz różany
krem do rak Masło Shea. W moim wariancie zapachowym i reszcie masło shea znajduje się na 4 miejscu. Też nieźle, ale
miejcie to na uwadze. Moje dłonie nie są mega wysuszone nawet w zimie, więc
taka lżejsza formuła kremu dobrze spisuje się.
Krem do rąk
L’Occitane Pamplemousse bardzo szybko
się wchłania, nie pozostawia uczucia tłustych i oblepionych rąk. Nawilżenie
utrzymuje się bardzo długo, nawet po myciu rąk skóra jest miękka i nie czujemy
wysuszenia. Takie dogłębne działanie jest rzadko spotykane w innych
kosmetykach. Najczęściej po umyciu rąk cały efekt nawilżenia gdzieś znika i
musimy znowu sięgać po krem. Z kremem L’Occitane tak nie jest, dzięki temu wydajność kosmetyku
znacznie wzrasta. To nie może nie cieszyć patrząc na cenę :)
Gorąco polecam
Wam ten kremik, jeśli jeszcze go nie testowałyście! Myślę, że będziecie
zadowolone, szczególnie jeśli Wasze ręce często są przesuszone. A może już znacie ten kosmetyk? Chętnie
poczytam Wasze komentarze na temat tego kosmetyku!
Buziaczki, pa!!!!
Właśnie mam ochotę na wersję waniliową, bo jest taka słodka i zimowa :) Ale zwykła wersja dla mnie jest całkiem spoko :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze nic z tej firmy, ale wygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńKremik polecam! Jeszcze miałam żel pod prysznic i miał super zapach. Niestety cena jest tak wysoko, że ponownie na niego się skuszę!
Usuńnie miałam jeszcze okazji używać żadnego ich kosmetyku mimo, że w sklepie bywam regularnie ;p
OdpowiedzUsuńO jak fajnie, masz u siebie sklep!!! Bo ja muszę jeździć do Poznania czy do Wawy :( ;)
UsuńA ja dla odmiany muszę powiedzieć, że mnie te kremy nie zachwycają, niestety. Mają przeciętny skład, trochę taniej chemii i na moją skórę dłoni żadnego wpływu nie mają, miam kilka z zapewne licznej oferty ... a szkoda:(
OdpowiedzUsuńOh, szkoda! U mnie z kolei świetnie się spisują i jestem mega zadowolona z działania! :)
UsuńBędę musiała się kiedyś na nie skusić :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńUwielbiam kremy L'Occitane, najbardziej lubię różany i z ostatniej limitowanej kolekcji jaśminowy, niestety skończył mi się i nie wiem czy go jeszcze znajdę :) Tej wersji jeszcze nie miałam, ale też chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńJa obecnie mam miniaturkę wersji klasycznej oraz ten grejpfrutowy, więc nowych kremów nie potrzebuję! :)
UsuńMuszę jakiś krem od nich wypróbować.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie znam tej marki, ale pewnie sięgnę po ten krem :)
OdpowiedzUsuń